Kiedy nadchodzi jesień
Michelle (w tej roli Hélène Vincent) cieszy się spokojną emeryturą w niewielkiej burgundzkiej wiosce, gdzie większość czasu spędza u boku swojej najlepszej przyjaciółki Marie-Claude (Josiane Balasco). Bohaterka przygotowuje się do wizyty mieszkających w Paryżu córki i wnuka, który ma spędzić z nią najbliższy tydzień wakacji.
Nic nie idzie jednak zgodnie z planem, a przyjemny czas z bliskimi zamienia się w chwile pełne wzajemnych pretensji i oskarżeń. Na jaw wychodzą też dawno zapomniane rodzinne tajemnice. Przytłoczona całą sytuacją Michelle czuje się osamotniona i popada w depresję. Aż do czasu, gdy z więzienia wychodzi syn Marie-Claude, który postanawia zamieszkać z matką. Wydarzenie, jakie dla Michelle staje się impulsem, by nieco się otrząsnąć, okazuje się dopiero początkiem komplikacji, a jej życie zmienia się o 180 stopni.
A to dopiero początek coraz bardziej gęstniejącej akcji – jak to zazwyczaj bywa w filmach Ozona.
Mistrz kina francuskiego, jakim jest François Ozon, w swoim nowym filmie w intrygujący sposób eksploruje złożoną dynamikę rodzinnych relacji. Jest tu miejsce na grę pozorów, bolesną prawdę, humor, ale i tajemnicę. Świetne aktorskie kreacje przeplatają się w Kiedy nadchodzi jesień z inteligentnym, nieoczywistym scenariuszem.