Cicha Noc, Śmierci Noc 2 | NAJLEPSZE Z NAJGORSZYCH


Zakupy w okresie przedświątecznym wywołują w was krwawy szał? Na myśl o wielogodzinnym snuciu się po galerii handlowej macie ochotę wypruć sobie żyły?
Cicha noc, śmierci noc 2 to slasher dla was. Jeśli przy okazji kochacie aktorstwo, jakiego nie powstydziłaby się bożonarodzeniowa skarpeta, tym lepiej. Film Lee Harry’ego to druga część serii pięciu filmów, w których siekierą, nożem, porożem dzikiego zwierza i inną śmiertelną bronią morduje maniak w stroju Świętego Mikołaja. I jest jeszcze bardziej groteskowa i komiczna niż jedynka.
W pierwszej odsłonie w szał zabijania wpadł Billy, który chwycił za tasak na skutek odnowionej – z powodu bożonarodzeniowego klimatu – traumy z dzieciństwa. W drugiej części światła lampek choinkowych skierowane są na Ricky’ego (młodszego brata Billy’ego), który ma psychiczny uraz spowodowany nie tylko morderstwem rodziców, ale też zabójczym skłonnościami starszego brata. Ricky jest jednak inny niż Billy: nie ma w nim tragicznego rysu, jest po prostu szalony i zły. I co gorsza: robi dziwne miny. Morduje wszystkich, którzy staną na jego drodze, obłąkańczo się śmieje, a bezpieczna przy nim nie jest nawet Jennifer: piękna blondynka, która okazuje mu zainteresowanie.
Freeman jako Billy dał popis tak złego aktorstwa, że w sumie nic dziwnego, że jego popularność opadła jak igły z zapomnianej, stojącej na balkonie do kwietnia choinki. Nie martwcie się, jeśli nie oglądaliście oryginału. Dwójka, w duchu taniochy VHS, składa się w dużej mierze ze zrecyklingowanych ujęć z części pierwszej. Mizerny budżet w wysokości 250 tys. dol. w końcu zobowiązuje.
Zapraszamy na świąteczny seans, po którym Mikołaj już nigdy nie będzie kojarzył się z ciepłym i rubasznym grubaskiem.