Zabójczy trening


Do chodzenia na siłownię zniechęca wiele rzeczy: doba jest za krótka, życie zbyt piękne, a Netflix i kocyk są na wyciągnięcie ręki. Oglądając slasher Zabójczy trening z 1987 r. można się nieźle zawstydzić. Bohaterom tego taniego horroru w rzeźbieniu idealnych pośladków i bicepsów nie przeszkadza nawet to, że po ich ukochanej siłowni grasuje maniak, który morduje kolejno miłośników fitnessu.
Zabójczy trening zaczyna się od słynnej w wąskich kręgach fanów kina klasy Z sceny. Piękna dziewczyna w stroju kąpielowym skwierczy uwięziona w solarium, które spektakularnie wybucha. Oto początek serii zabójstw, które wstrząsają modną siłownią w Los Angeles. Na scenę wchodzi detektyw Morgan. Zamierza schwytać zabójcę za wszelką cenę, choć ma przeciwko sobie bezsensowny scenariusz. W tle niemrawo rozwija się romans między wciśniętym w krótkie szorty Chuckiem, a wysportowaną Debbie.
Napięcia tu niewiele, sporo za to zbliżeń na kształtne pośladki i biusty klientek siłowni. Killer Workout w 70 proc. składa się z długich (za długich!) sekwencji aerobiku, podczas którego piękne kobiety w neonowych, ściśle przylegających do ciała strojach wyginają się i pocą w rytm disco z lat 80. Ale, ale: uwaga na zaskakujące zakończenie i plot twist w finale.
[Marta Górna z „Górna ogląda” dla Najlepszych z Najgorszych]